Witajcie Kochane!
Przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale była ona
spowodowana egzaminami, które miałam na uczelni i moimi gorszymi dniami, które
ostatnio miewam coraz częściej… Macie jakąś sprawdzoną metodę na polepszenie
humoru, kiedy wszystko się wali, nic Was nie cieszy i wszystko widzicie w
ciemnym świetle?
Został mi już tylko jeden egzamin, więc wracam do Was mam nadzieję z nowymi pomysłami na notki :)
Został mi już tylko jeden egzamin, więc wracam do Was mam nadzieję z nowymi pomysłami na notki :)
Dziś zapraszam Was na projekt denko, który zbierał się już
dłuższy czas.
Peeling do ciała gruboziarnisty z
Joanny. Używałam go ponad
półtorej roku. Ma śliczny zapach zielonego jabłuszka. Nie złuszcza, ale
świetnie wygładza skórę. Być może kupię go kiedyś ponownie, ale na razie czekam
na jakąś promocję na ten peeling z Perfecty.
Chusteczki nawilżane Cleanic Kindii. Chusteczki jak chusteczki, ale
wyciąganie ich z opakowania tragiczne – wyciągają się za każdym razem po 2-3,
mnie to osobiście bardzo denerwuje.
Maska regenerująca z glinką brązową z Ziaji. Kocham ją za
czekoladowy zapach <3. Po jej zastosowaniu skóra jest przyjemne odświeżona i
wygładzona. Na pewno kupię ponownie, chociaż poluje na wersję w tubce.
Plastry do depilacji twarzy z woskiem z Joanny. Nie depilują
wszystkich włosków, ale w znacznej mierze je usuwają. Wcale nie osłabiają
włosów i nie spowalniają ich odrastania, a wręcz przeciwnie. Ale to jak przy
każdej depilacji – jeśli zaczniemy ją stosować to włoski będą odrastać.
Nie mam porównania z innymi produktami do depilacji twarzy, ponieważ jest to mój pierwszy produkt, polecony przez ekspedientkę w Naturze, która również go stosuje.
Nie mam porównania z innymi produktami do depilacji twarzy, ponieważ jest to mój pierwszy produkt, polecony przez ekspedientkę w Naturze, która również go stosuje.
Żel pod prysznic o zapachu gruszki i melona z Isany. Uwielbiam
ten zapach i te żele. Jak tylko mi się skończy to kupuję nowy. Dobrze się
pieni. Obecnie używam żelu z Biedronki i mogę śmiało powiedzieć, że ten z Isany
jest o wiele wydajniejszy mimo, iż pojemność ma mniejszą o 100 ml.
Krem do rąk i paznokci z oliwą z oliwek, woskiem pszczelim i alantoiną
z All About Body. Kupiłam go w Tesco ok. 2 lat temu i jestem nim
zachwycona. Jeśli potrzebujecie intensywnego nawilżenia polecam kremy właśnie z
woskiem pszczelim. Konsystencja tego kremu jest gęsta ale nie tłusta. Z
pewnością do niego powrócę.
Wygładzający peeling drobnoziarnisty z Perfecty. Zużyłam jego
małą saszetkę, ale już wiem, że kiedy skończy mi się peeling z Bourjois to będę
poszukiwać właśnie tego z Perfecty. Świetnie pachnie, odświeża i wygładza twarz.
No i świetnie ‘’szoruje’’ :)
Pianka do golenia Venus. Co tu dużo mówić – spełnia swoją rolę:
ułatwia golenie, nie powoduje ślizgania się maszynki po nodze. I przyjemnie
pachnie. Da się ją zużyć do samiuteńkiego dnia, więc nic nam się nie marnuje.
Krem intensywnie nawilżający z Nivea Soft. Ja miałam małą
wersję (50 ml). Całkiem przyjemny, lekki krem na dzień i na upalne dni. Ma
lekką konsystencję. Dla osób ze suchą skórą jednorazowe nałożenie kremu na
twarz byłoby niewystarczające. Jest mega wydajny, przy codziennym stosowaniu
wystarczył mi na 7 miesięcy. Nie wiem czy kupię ponownie, ponieważ obecnie używam
kremu na dzień z Nivea.
Matujący puder w kompakcie z Essence. Nie wiele mogę Wam o nim
powiedzieć, ponieważ leżał w mojej kosmetyczce nieużywany około roku i w końcu
postanowiłam się go pozbyć. Nie kupię go ponownie, ponieważ jakoś nie mam do
niego przekonania.
Zmywacz do paznokci z olejem kokosowym i gliceryną z BeBeauty. To
był mój pierwszy zmywacz z pompką i jestem bardzo zadowolona z takiej wersji
zmywacza. Zmywa bardzo dobrze. Jedynym minusem jest nieszczelne opakowanie.
Oliwka w żelu z Johnson’s. Mega wydajna (starczyła mi na ponad
rok) i mega nawilżająca. Stosowałam ją zawsze po depilacji, czy goleniu nóg
wieczorem i rano nogi były jeszcze nawilżone. Gorąco polecam ją dla osób
borykających się z problemem suchej skóry – żaden balsam nie może się z nią
równać. Z pewnością wrócę do niej na zimę.
Krople przyspieszające wysychanie lakieru z Essence. Faktycznie
przyspieszają wysychanie lakieru, ale nie w ciągu 60 sekund, jak obiecuje nam
producent. Czasem szybciej, czasem wolniej, wiadomo – zależy to też od lakieru.
Wystarczył ma na mniej więcej pół roku, przy stosowaniu raz na tydzień. Z
pewnością do niego wrócę, jeśli nie znajdę nic lepszego.
W ostatnim czasie zużyłam również, a raczej nie nadają się
już do użytkowania dwa lakiery z Golden
Rose (nr 112 i 60) – kryją po drugiej warstwie, mają fajny pędzelek: nie za
szeroki ani nie za wąski. Jeden z Eveline (nr 623) – wystarczy jedna
warstwa, żeby nie było widać nam białych końcówek. Ma klasyczny pędzelek –
długi i wąski.
I jeden z Miss Selene (nr 140) – Mój ulubiony, jak na razie, odcień pomarańczowego lakieru. W tym przypadku niestety musimy nałożyć 2-3 warstwy lakieru.
I jeden z Miss Selene (nr 140) – Mój ulubiony, jak na razie, odcień pomarańczowego lakieru. W tym przypadku niestety musimy nałożyć 2-3 warstwy lakieru.
Wszystkie te lakiery utrzymują mi się na paznokciach tydzień
( z Top Coatem, of cours xD) i jedynie co ścierają się delikatnie na końcówkach.
Uff, gratuluję tym, którzy przebrnęli do końca przez to dno
:D
Używałyście któregoś produktu? A może pochwalicie się co Wy
ostatnio zużyłyście? :)
Buziaczki, i do następnej notki :*
Również lubię żele Isany :).
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na konkurs!
OdpowiedzUsuńDo wygrania okulary przeciwsłoneczne lub korekcyjne. Wystarczy tylko wybrać model!
Więcej informacji: http://obojetnieco.blogspot.com/2013/06/konkurs-firmoo-giveaway.html